Dziś z dwoma niewiastami udałem się na wycieczkę rowerową na stawy Paciorkowe koło Tychowa. Trasę rozpoczęliśmy przy Polo Markecie. Następnie skrótem do ul. Kamieniarskiej i nową drogą rowerową w pojechaliśmy do Kretomina.
W Kretominie zjazd w ul. Kościelną i przez pola.
Szybki przejazd przez Cewelino z krótką dyskusją z panem który nie pozwalał mi fotografować drogi :-)
I ponownie przez łąki i lasy do Rosnowa.
Przy Rosnowie przejazd przez tory kolejki wąskotorowej. Stowarzyszenie ma jeszcze sporo do zrobienia na tym ostatnim odcinku.
W Rosnowie przerwa przy pomniku.
Następnie w kierunku Tychowa pojechaliśmy szlakiem pieszym. W Pobądziu odbiliśmy na szlak rowerowy.
Którym dojechaliśmy do Tyczewa.
W Tyczewie - kocie łby. Zaraz za Tyczewem zaczyna się asfalt w kierunku Tychowa. W tym miejscu zjechaliśmy ze szlaku rowerowego na drogę. Po paru minutach byliśmy już na miejscu. Do stawów dojechaliśmy w 2 godziny i 30 minut.
Tam zrobiliśmy przerwę i czekaliśmy na jeszcze dwie osoby które do nas dojechały.
Gdy już wszyscy odpoczęli i porobili zdjęcia udaliśmy się w kierunku Bukowa.
W Bukowie znowu bruk . . . i pod górkę.
Następnie przez Zaspy Wielkie i Sieranie w kierunku Niedalina.
Z Sierań dojechaliśmy do drogi nr 168 i przecięliśmy ją wjeżdżając na leśną drogę. Tam po kilku metrach po lewej stronie napotkaliśmy upamiętnienie Ericha Rudolfa Otto Goerke.
W Niedalinie po paru metrach skończył się chodnik i ścieżka, więc pojechaliśmy w kierunku Golicy a stamtąd do Świeszyna.
Czeremchę obsiadły szpaki :-).
Od Świeszyna jest kładziona ścieżka rowerowa, więc do zjazdu do seminarium jechaliśmy drogą. Zaraz za skrętem na seminarium skręciliśmy na polną drogę.
Do Koszalina wjechaliśmy ul. Sarzyńską.
Całość zajęła nam 7 godzin i 40 minut, a przejechana trasa wyniosła około 80 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz